A gdyby tak móc wsiąść na łódkę i uciec z Bali od tłumu, ulicznych sprzedawców, fensi sklepików, zakorkowanych dróg i przenieść na wyspę, podobną do Bali lecz w wydaniu sprzed 20 lat?… magiczną, bez nocnych imprezowych eskapad, gdzie lasy są wiecznie zielone, w powietrzu unosi się zapach kadzideł a Ty mógłbyś eksplorować rajskie miejsca ukryte w majestatycznych klifach niczym Robinson Crusoe? Brzmi sielsko nieprawdaż? Co warto zobaczyć? Jak tam dotrzeć? Gdzie spać?
Niedaleko, bo zaledwie pół godziny motorówką na południowy – wschód od Bali znajduje się Archipelag, w którego skład wchodzą trzy piękne wyspy: Nusa Ceningan, Nusa Lembongan oraz Nusa Penida.
Wyspy porośnięte są wiecznie zielonymi lasami namorzynowymi, a górzysty krajobraz skrywa bezludne, bajeczne plaże. To tutaj znajduje się jedna z najpiękniejszych raf koralowych, wśród których pływają olbrzymie samogłowy, zwane przez Balijczyków Mola Mola, żółwie morskie, płaszczki czy też barrakudy.
Na wyspach panuje hinduistyczny klimat, czyli zwiedzamy niesamowite świątynie, obserwujemy codzienne rytuały lokalnych oraz oddychamy mieszanką powietrza z kadzidełkami.
Po zwiedzeniu wszystkich trzech wysp, śmiało mogę stwierdzić, iż w moim rankingu Nusa Panida wygrywa. Tutaj znalazłam to co uwielbiam najbardziej, czyli naturalne piękno połączone z niepowtarzalną przygodą. Plaże, świątynie, wzgórza wyglądają tak, jakby ktoś narzucił na nie instagramowy filtr. A żeby do nich się dostać należy w pierwszej kolejności pokonać najgorsze drogi jakie dotąd widziałam, a następnie ogromne klify. Efekt końcowy – niesamowita satysfakcja!
Co warto zobaczyć na wyspie?
Uwaga poniżej znajdziesz najlepsze perełki, które trzeba zobaczyć!
Pura Segara Kidul
Mój must see, który polecam bez mrugnięcia okiem. Aby wejść a raczej zejść do świątyni, zgodnie z poszanowaniem tutejszej religii należy założyć sarong, wypożyczony od chłopaka przed wejściem lub swój prywatny.
Odpowiednio ubrani rozpoczynamy pokonywanie stromych, niebieskich stopni w dół, zamontowanych na ścianie klifu. Pod schodami można zauważyć pozostałości po wcześniejszej konstrukcji, która już odsłużyła swoje i ustąpiła miejsca nowej.
Droga nie należy do najłatwiejszych ale widoki wynagradzają sowicie. Daleko w dole widać ocean spektakularnie rozbijający się o klify. Jest dreszczyk emocji.
Warto poświęcić czas oraz energię aby dotrzeć na sam dół. Czeka tam bowiem niespodzianka w postaci świątyni na otwartym powietrzu, na którą próbują wtargnąć gigantyczne fale oceanu. Niesamowite przedstawienie!
Poniżej świątyni – uwaga – wisienka na torcie! Bez kolejek, bez opłat – naturalne wanny wydrążone w skale. Wypełnione rześką, źródlaną wodą do pełnej dyspozycji. Zachwyt na maxa!
Niespotkacie tutaj turystów, ponieważ najzwyczajniej niechce im się pokonywać tak wymagającej drogi (czytaj około 800 stopni). Większość z nich zatrzymuje się na pierwszym spocie, strzelają fotkę, po czym zawracają. Ich strata, nasza na ten czas miejscówka na wyłączność!
Natomiast spotkacie chillujących lokalnych, chętnych do luźnej rozmowy. Gdybym miała więcej czasu na wyspie, spedziłabym go właśnie w tym miejscu.
Atuh oraz Diamond Beach
Te dwie plaże ukryte w klifach znajdują się na wschodnim wybrzeżu wyspy. To dla mnie najbardziej oszałamiające plaże na Nusa Penida. Co ja piszę, Diamond Beach zrobiła na mnie największe wrażenie z wszystkich plaż jakie dotąd widziałam!
Znajdują się tuż obok siebie. A żeby na nie się dostać znowu wita nas przygoda. Z jednej strony betonowe stopnie pośród gąszczy (Atuh), natomiast z drugiej schody wykute w klifie (Diamond). Obie drogi wiodą do plaż z bielutkim piaskiem oraz krystalicznie czystą wodą. Czegóż chcieć więcej?!
My wybraliśmy się w pierwszej kolejności na Atuh, ponieważ tam jest jedyna miejscówka, w której można coś zjeść. Poza tym fale przy brzegu są spokojniejsze więc można pochillować w wodzie.
Po słodkim nic nierobieniu bez zastanowienia oddajemy się kolejnemu wyzwaniu. Wspinaczka na górę i ponowne wymagające zejście na druga plażę. Z pomocą przychodzą solidne liny, bez których na Diamond Beach ostatni kawałek byłby nie do pokonania. Sama nie wiem czy bardziej wyczerpujące jest zejście czy tez wejście. Idąc w dół towarzyszy widok zachwycająco – przerażający, natomiast idąc w górę daje się we znaki zmęczenie oraz słońce. I nie patrzymy w dół, nie zerkamy – to żelazna zasada!
Diamond Beach to miejsce do achów oraz ochów. Zachwycaliśmy się wszystkim -mięciutkim piaskiem, potęgą oceanu, oraz gigantycznym klifem nad głowami. Całość tworzy plażę idealną, taką z pocztówek! Trzeba uważać na fale, gdyż potrafią przenieść naprawdę spory kawałek kamienia. Najbardziej cieszył fakt, że oprócz nas na plaży znajdowało się zaledwie kilka osób. Ta sama sytuacja co poprzednio – po prostu nie każdemu się chce zmęczyć.
Goa Giri Putri
Muszę przyznać szczerze, że nie przygotowałam się i nie miałam pojęcia co tak naprawdę mnie czeka. I to właśnie było najlepsze! Świątynia – pomyślałam – jak każda inna z hinduistycznych, zapewne będzie kolorowa i piękna. Ale kiedy kobieta odsłoniła przed nami kawałek materiału, za którym znajdowała się wąska szczelina w skale i zaprosiła do środka, opadła mi szczęka. Mało tego, ciągnęłam ją po ziemi przez całą świątynię i podniosłam dopiero wychodząc. Jeśli chcesz mieć podobną niespodziankę jak ja, to przeskocz do kolejnego akapitu i nie podglądaj zdjęć. Powiem tylko tyle, że ja oraz moja klaustrofobia rekomendujemy to miejsce.
Kiedy przecisnęliśmy swe ciała przez szparkę w skale i przeczołgaliśmy się wysokim na pół metra przesmykiem, naszym oczom ukazała się ogromna jaskinia. Miejsce kompletnie nas zachwyciło i wprawiło w osłupienie. Wilgotne powietrze, półmrok, zapach kadzideł, modlitwy oraz dźwięk dzwoneczków tworzy iście mistyczny klimat. Coś niesamowitego. Możesz przyglądać się ceremonii lub też wziąć w niej udział. Świątynia cieszy się ogromną popularnością wśród kapłanów z Bali. Mimo tego nie doświadczyliśmy tłumów.
Kelingking Beach
Kolejna rajska miejscówka, z której rozpościera się oszałamiający widok na plażę oraz wyrastające z morza skały. Przy odrobinie szczęścia można tu wypatrzeć polujące na płyciźnie manty. Standardowo aby znaleźć się na plaży należy pokonać wymagającą trasę w dół.
W to miejsce troszkę za późno przyjechaliśmy, więc nie zdecydowaliśmy się na zejście. Poza tym było jakby w remoncie. Cóż – następnym razem. Widok z góry itak juz zwalał z nóg.
Na tym spocie towarzyszy nam już nieco większa ilość gapiów, jednak wciąż znośna. Dla każdego znajdzie się kawałek ziemi, aby wygodnie usiąść i podziwiać jakże piękne dzieło natury.
Broken Beach i Angel’s Billabong
To najbardziej rozpoznawalne miejsca na Nusa Penida. Co za tym idzie -przepełnione turystami. Momentami do tego stopnia, że pole zachwytu to zaledwie skrawek między jednym a drugim chińskim parasolem. Niemniej jednak miejsce samo w sobie jest naprawde piękne i powoduje lekki bałagan w glowie. Bo już sam nie wiesz ,czy teleportowałeś się do Szkocji czy jednak wciąż pozostajesz w Azji? A to za sprawą scenerii jaka tu się rozgrywa- niekończące się wzgórza, strzeliste klify i nieposkromiony ocean. Oba miejsca położone są od siebie 5 minut piechotą.
Angel Billabong to naturalny basen, którego urok zależy od pływów. Zatem bardzo polecam sprawdzić warunki przed przyjazdem aby się nie rozczarować -jak my. Na miejscu trzeba być zaraz po odpływie.
Zresztą spójrz sam jaką to sprawia różnicę.
Oczekiwania vs rzeczywistość.
Jak dostać się na Nusa Penida?
Dróg jest kilka, w zależności skąd przybywasz i dokąd zmierzasz. W artykule o planie podróży możesz zobaczyć naszą trasę po Indonezji i okolicznych wyspach. A poniżej kilka możliwości dostania się na wyspę Nusa Penida:
- Z Bali można dopłynąć łódką z miejscowości Sanur lub Padangbai. Cena biletu jest zależna od prędkości łodzi, pośrednika oraz zdolności do negocjacji. Koszt za speedboat szacuje się w granicach od 150k do 500k, natomiast public łódki są znacznie tańsze ponieważ około 30k – 50k, jednak płyną o wiele dłużej.
- Z wysp Gili – my dokładnie wypływaliśmy z Trawanganu, ale ta sama łódka zabiera na swój pokład także turystów z Air oraz Meno. Do wyboru opcja dłuższa czyli z przystankiem na Bali (Sanur) – strata czasu, oraz krótsza podczas której łódz zmierza w pierwszej kolejności na Nusy a dopiero później na Bali. Koszt między 350k a 500k. Łódź zatrzymuje się przy pływającym pomoście w okolicach Nus. Tutaj należy się przesiąść i wybrać dalszą destynację i odpowiednią dla niej łódkę: Nusa Penida lub Nusa Lembongan. My popłynęliśmy na Nusa Lembongan, bo żal nie odwiedzić skoro jest tak blisko. W cenie biletu jest jeszcze transport pickupem z portu do hotelu.
- Z Nusa Lembongan można przepłynąć mała motorówką w niecałe 20 min. Odpływa spod żółtego mostu, jak tylko znajdą się chętni i zapełnią pokład. My płyneliśmy w sześć osób (przypadkowa załoga). Bilet zakupić można w budce za 60k od osoby.
Więcej o transporcie wodnym przeczytasz w tym artykule.
Gdzie nocować na Nusa Penida?
Aby wybrać miejsce noclegowe na Nusie Penidzie przede wszystkim musisz sobie odpowiedzieć na pytania: w której części wyspy chcesz spać, w jakich warunkach oraz na jaki rozmiar portfela? Do wyboru mamy dziki camping w namiocie, gesthousy, domki na drzewach (miazga) oraz ville na średnio oraz mega bogato. Dla każdego coś dobrego.
O domkach na drzewach swietnie piszą rockandroll (tutaj link) Nie nocowaliśmy tam ponieważ byliśmy uparcie wierni naszemu domkowi. A szkoda, gdyż wychodzi na to, że warto było czmychnąć na jedną noc z naszego przytulnego gniazdka.
Naszym priorytetem podczas wyboru była dobra lokalizacja oraz rozsądna cena. Miało być gdzieś w dziczy ale relatywnie blisko do miejsc, które chcieliśmy zwiedzić. Wyspa może wielka nie jest, ale przemieszczanie się po niej z racji fatalnych dróg pochłania więcej czasu niż podpowiada nam google.
Wybór padł na Kubu Reot Taman Asri Villa – wspaniała obsługa, smaczne, lokalne potrawy przygotowywane na miejscu, komfortowe i czyste domki z otwartymi łazienkami oraz serdeczni i bardzo gościnni właściciele. Całość dopełniały odgłosy dżungli za płotem oraz basen dla ochłody. Tutaj znajdziesz ville na booking. Po wykorzystaniu linka polecającego cena zrobiła się jeszcze bardziej atrakcyjna. Łap link, jeśli chcesz obniżyć koszt swojego pobytu.
Obiekt znajduje się niedaleko od Kalingking, Broken Beach oraz Angel’s Billabong, czyli świetnych spotów na zachód słońca.
Kolejny autut Villi to szeroki wachlarz dodatkowych usług jakimi dysponuje: wynajem niezawodnych skuterów (w przeciwieństwie do tych z portu), wynajem auta z kierowcą na cały dzień za 500k, a nawet bilet na najtańszą z oferowanych na wyspie speedboat na Bali (150k). Poza tym rejs na snurki, nurkowanie lub wyprawę do dżungli.
Spedziliśmy tutaj cztery fantastyczne, niezapomniane dni. Było komfortowo, smacznie oraz sympatycznie. A co do właścicieli – kilka nieśmiałych zdań wymienionych na samym poczatku zakonczyło się wspólnym, całodniowym wypadem z cała rodziną na Bali!
See you again my friend. XXX