To birmańskie przysłowie tłumaczy ogromną ilość mnichów w Myanmar. Buddyzm w ich kulturze zajmuje niezwykle ważne miejsce. Jak wygląda dzień mnicha? Czym raczy się na śniadanie? Jakie znaczenie ma pobyt młodego chłopca w klasztorze dla niego oraz jego rodziny? Dlaczego mnisi noszą szaty w różnych kolorach? Czy mogą łączyć się w związki? Na te i inne pytania odpowiedział nam mnich z klasztoru Mahagandayon.
Grupki mnichów można zauważyć dosłownie wszędzie w Birmie, a już szczególnie w Mandalay. Od małych chłopców po starszych dziadków oraz mniszki. Odziani w czerwone, pomarańczowe oraz bordowe szaty spacerują po ulicach, modlą się w świątyniach, plątają po marketach.
Aby móc swobodnie uciąć sobie pogawędkę z mnichem, wybraliśmy się do klasztoru Mahagandayon w mieście Amarapura. Znajduje się on niedaleko najdłuższego mostu tekowego na świecie U Bein Bridge, niecałe siedem km od centrum Mandalay. Założony w 1914 roku, jest największym klasztorem w Birmie i w jednym czasie może go zamieszkiwać oraz pobierać naukę około tysiąca mnichów!
Do świątynnego kompleksu przybywamy przed godzina 10.00 Polecam tą porę dnia, bowiem wtedy można przyjrzeć się codziennym rytuałom mnichów, w tym najważniejszemu, którym jest ceremonia śniadania. Mimo iż wiele źródeł wskazuje, że miejsce to jest oblężone przez turystów, my mieliśmy to szczęście, iż w tym czasie była nas dosłownie garstka. Na pewno powodem jest pora roku, czyli okres poza sezonem turystycznym.
Kiedy wchodzimy na dziedziniec klasztoru, oczom naszym ukazują się dwie długie kolumny mnichów, ustawione od najstarszego do najmłodszego. W pełnym skupieniu posłusznie czekają na dźwięk dzwonu, który jest znakiem na rozpoczęcie posiłku. Widok obłędnie zjawiskowy. Czuję się wyjątkowo, że mogę tu z nimi być.
Z wielkich garów mnisi rozdzielają żywność: ryż, owoce, warzywa oraz drobne słodycze. Bordowe szaty, jedna za drugą zmierzają do wielkiej stołówki. Modlą się, po czym przystępują do posiłku. Wszystkiemu przyglądamy się dzięki otwartym oknom oraz drzwiom jadalni. Dzięki temu, że obiekt otwarty jest dla każdego, może promować swoją wiarę oraz liczyć na wsparcie dotujących ich ludzi. Nazwiska osób, które wyjątkowo wsparły finansowo klasztor, zapisane zostały na płytach ustawionych wzdłuż drogi do jadalni.
Po skończonym posiłku powoli rozchodzą się do swoich obowiązków. Jedni myją naczynia, inni rozdają resztki pokarmów wśród biednych ludzi, jeszcze inni idą medytować, bądź pobierać nauki. I oto najlepszy moment, aby zapoznać się z mnichem.
Wybór trafia na pierwszego z nich, który wydaje się być niczym zajęty. Na pytanie czy ma chwilę na rozmowę, bez wahania poświęca na nią, co się później okazuje, godzinę. Podczas całej konwersacji emanuje nim skromność, ogromna pokora, inteligencja oraz nieposkromiona ciekawość. Jest otwarty na rozmowę i pragnie dać z siebie sto procent w odpowiedzi na każde nurtujące nas pytanie.
Czy wstąpienie do klasztoru jest dobrowolne?
Każdy bez wyjątku młody Birmańczyk musi chociaż raz w życiu wstąpić do klasztoru, aby poddać się ceremini shinbyu – czyli wprowadzenia w świat buddyzmu. Tak nakazuje tradycja, która wywodzi się z życia Buddy. Powinien rozpocząć nauczanie przed swoim 20stym rokiem życia i kontynuować je przynajmniej przez okres tygodnia.
Dla rodziny młodego ucznia jest to ogromny zaszczyt. Małżeństwa, którym urodziły się wyłącznie dzieci płci żeńskiej, wręcz adoptują chłopców, po to, aby z dumą wysyłać ich do klasztoru i dzięki temu zrównoważyć karmę wszystkich bliskich.
Pobyt w klasztorze ma ogromny wydźwięk na wielu płaszczyznach życia młodego Birmańczyka. Poznaje najważniejsze pisma buddyjskie, kilkuset letnie sutry. Staje się częścią inteligencji tego kraju – potrafi pisać, czytać, liczyć, a w bardziej turystycznych miejscach np. takie jak to, może uczyć się języka angielskiego. Ma możliwość na sponsorowany wyjazd do innego kraju. Odpowiednio zagospodarowany czas w klasztorze może być furtką na „lepsze jutro” młodego buddysty.
Nasz znajomy mnich zupełnie nie marnuje swojego czasu w klasztorze. Angielski język opanowywał wzorowo, do tego zna między innymi taki portal jak www.coursera.org oraz zgłębia swą wiedzę w medycynie naturalnej. Robi nam prezentacje najważniejszych produktów leczniczych, przy tym skrupulatnie opisując ich zawartość oraz działanie. Czujemy się absolutnie wyjątkowo w momencie kiedy zostajemy zaproszeni do miejsca, gdzie owe leki się znajdują. Jednak wejście do środka jest przywilejem wyłącznie dla płci męskiej, wiec ja grzecznie czekam przed budynkiem. Mnich jest na tyle miły, ze postanawia zaprezentować swe lekarstwa na zewnątrz.
Czy ten posiłek, którego teraz byliśmy świadkami jest jedynym w ciągu dnia?
Oficjalnie jest pierwszym i ostatnim posiłkiem dnia mnicha. Nie oficjalnie natomiast jest drugim, takim jakby lunchem. Pokrótce wygląda to w następujący sposób. O świcie około godziny piątej, zaraz po modlitwach oraz pierwszym drobnym posiłku wyruszamy po jałmużnę do okolicznych wsi. Mieszkańcy czekają już na nas z datkami w przeróżnej postaci – od jedzenia po środki czystości, a nawet czasem pieniądze. Całe zebrane pożywienie zostanie rozdzielone po równo podczas najważniejszego posiłku w ciągu dnia w klasztorze, czyli właśnie teraz o godzinie 10.00. Resztę dnia spędzamy na medytacji, modlitwie oraz nauce. Mamy również wyznaczony czas wolny, w którym spacerujemy po okolicach i oddajemy się praktyce języka angielskiego z turystami.
Czy możesz spotykać się z dziewczynami?
Podczas pobytu w klasztorze zupełnie odpada taka opcja. W tym czasie głownie skupiamy się na pogłębianiu swojej wiedzy. Jednak kiedy zdecydujemy się wystąpić z zakonu, jak najbardziej możemy stworzyć swoje własne rodziny.
Czy kolor buddyjskich szat ma jakieś konkretne znaczenie?
Kolor ubioru jest wynikiem maksymalnego uproszczenia każdego aspektu naszego życia. Znaczy to, ze w danym miejscu konkretny barwnik jest najzwyczajniej tańszy. I tak w Birmie dominuje czerwień natomiast już w ościennych krajach bordo lub pomarańcz. W tańsze kolory ubieramy się na co dzień, natomiast na droższe pozwalamy sobie w świętą.
Jakie rzeczy możesz mieć ze sobą w klasztorze?
Mnisi mają stanowić wzór dla innych, a ich życie winno być pełne prostoty. Przeżyć dzień z jałmużny oraz odmawiać sobie bogactw. Podstawowe wyposażenie ucznia klasztoru to zaledwie szata, misa na pożywienie, wachlarz z liścia palmy oraz środki czystości.
Ale czy to wystarczy aby godnie reprezentować 1/3 inteligencji kraju w XXI wieku? Tą zagwozdkę szybko rozwiązał nasz zaprzyjaźniony mnich, który kończąc naszą rozmowę z zakamarków swej szaty wyciągnął smartphone i w mgnieniu oka zaprosił nas do grona swych znajomych na Facebooku. Był to dosyć zaskakujący dla mnie gest. Hola hola – myślę sobie – jak to, przecież Budda, nirwana, medytacja, życie w skrajnej prostocie – czy ten telefon to nie lekka przesada? Z perspektywy czasu uważam jednak, iż w dobie jakiej żyjemy, tak jak i my również oni maja prawo iść z postępem i mieć dostęp do skarbnicy wiedzy jaką jest Internet.
Większość mnichów wprost uwielbia rozmawiać z turystami. Naturalnie Ci, którzy potrafią się porozumieć w języku angielski. Pokazują zakamarki swojego klasztoru, opowiadają o sobie ale też bardzo są zainteresowani życiem innych kultur.
Będąc w tym miejscu nie odmawiaj sobie możliwości zaczepienia mnicha oraz przegadania z nim wielu jakże interesujących aspektów życia.