Proziaki, kisełycia, hryczanyki – smaki Bieszczad. Co i gdzie zjeść?

Eksplorując nowy kraj, czy też region Polski, warto pamiętać o tym, że prócz pięknej natury, historycznych zabytków ważne jest, aby zapoznać się z lokalną kuchnią. Bieszczady to nie tylko oscypek, pstrąg czy naleśnik Gigant rozsławiony na całego, a właśnie często już zapomniane proziaki, kisełycia czy hryczanyki. Tradycyjna kuchnia bieszczadzka to proste lecz jakże wyraziste smaki. Dania bazują głównie na ziemniakach, kapuście, kaszy, pieczywie i przetworach mlecznych. Uwielbiam kwaśne i ostre potrawy, więc cała ta mieszanka idealnie trafia w me gusta.

Rozpocznę od wytłumaczenia, co kryje się pod nazwami potraw, które bardziej wydają się być magicznymi zaklęciami wujka Gandalfa niż zwykłą bułeczką, zupką czy kotlecikiem. W dalszej kolejności polecę Ci miejsce, w którym ta potrawa powaliła mnie na ziemię. W pozytywnym tego słowa znaczeniu.

PROZIAKI

w Karczmie pod Semaforem/ Bachórz.

PROZIAKI
PROZIAKI

Proziaki to nic innego jak świeżutkie, puchate bułeczki pszenne. Przygotowane na kefirze z dodatkiem sody są pieczone na blasze i podawane jeszcze cieplutkie. W połączeniu z masłem czosnkowym tworzą duet idealny. W niektórych miejscach podawane są jeszcze z twarożkiem lub też na słodko.

Testowałam bułeczki w trzech restauracjach i mogę śmiało stwierdzić, że zwycięzcą jest proziak z Karczmy Pod Semaforem w Bachórzu. Taka mocna dyszka! Urzekł mnie ten maślany smak. Nie przypalona (co się zdarzyło w innych miejscach), pulchna bułeczka jak od babuszki. Polecam bardzo właśnie tam wybrać się na degustację. Podaje link do menu.

Restauracja bardzo dobrze spełnia obecne wymogi sanitarne – dezynfekcja stołów, krzeseł, dodatkowy płyn do rąk w dwóch miejscach. Do tego obsługa działa ekspresowo. Na proziaki i zupkę czekaliśmy 10 minut.

Dodatkowo lokal znajduje się na przystanku w Bachorzu, czyli na trasie jednej z największych  atrakcji Bieszczad –  Przeworskiej Kolei Wąskotorowej ( trasa Przeworsk-Dynów). Więc można wpaść tutaj na szamkę podczas podróży pociągiem. Tutaj znajdziesz rozkład jazdy.

My jechaliśmy z Krakowa do Ustrzyk Dolnych, wiec można powiedzieć, że restauracja była nam po drodze.

ZUPA KISEŁYCIA

w Karczmie Młyn/ Ustrzyki Dolne.

KISEŁYCIA
KISEŁYCIA

Kisełycia to bieszczadzka wariacja na temat żurku, którą przygotowuje się na zakwasie z kapusty kiszonej i mąki żytniej. Serwowany w towarzystwie osobno ugotowanych ziemniaczków oraz chrupiących skwarków ze słoniny. W tym przyadku kończy mi się skala ocen – po prostu mistrz!

Zupka jest bardzo pożywna, rozgrzewająca i przede wszystkim boska w smaku. Oryginalny przepis wspomina jeszcze o tym, aby kwas z kapusty najlepiej był takim prosto z beczki. Kelnerzy zapewniają, że taki właśnie jest.

Do tej pory żyłam w błędnym przekonaniu, że posiadam czarny pas w żurku, serwując go na prawo i lewo, wcale nie będąc przy tym skromnym kopciuszkiem. A tu skucha! Okazuje się że mój żur jest zwykłą zalewajką. To kisielica rządzi i jej aksamitny smak. Jak tylko opanuje gotowanie jej do perfekcji, odbiorę swój pas i wrócę pod światła jupiterów.

Zupę testowałam w Karczmie Młyn w Ustrzykach Dolnych.  Zjadłam ją ledwo powstrzymując się od wylizania miski i wróciłam niczym bumerang dnia kolejnego po repetę. Naprawdę polecam smakoszom żurku czy kwaśnych potraw. Tutaj znajdziesz link do strony.

HRYCZANYKI 

w Karczmie Młyn/ Ustrzyki Dolne

HRYCZANYKI 
HRYCZANYKI

Hryczanyki  to kotleciki mielone z kaszy gryczanej i mięsa. Smak podkręcają aromatyczne przyprawy jak cząber, tymianek, majeranek i sporo czosnku. Serwowane z ziemniakami, często polewane sosem grzybowym (polecam właśnie z takim). Palce lizać! To danie podjadałam, gdy ON nie widział 😊 Zwykle jemy dania dzieląc się fifti/fifti smakując je, a nie objadając się do upadłego. Tym razem nie był skory, aby się podzielić. Przypadek? Nie sądzę.

Nazwa kotletów pochodzi od rodzaju zawartej w nich kaszy. Bowiem hreczka to po prostu gryka w lokalnej  gwarze.

Pierogi z Młyna

w Karczmie Młyn/ Ustrzyki Dolne

Nieskomplikowane danie to też nieskomplikowana nazwa. Wszyscy znają ale też wszyscy wiedzą jak bardzo taki pierożek potrafi się różnic od drugiego. Bo farsz nie ten, bo ciasto za grube lub za twarde. Tutaj zjadłam te idealne. Wszystko się zgadzało. Serowo- ziemniaczany farsz, delikatne cieńkie ciasto. Polecam bardzo!

PSTRĄG

w Barze Pod Gontami/ Bukowiec

Pstrąg po bieszczadzku

Będąc w Bieszczadach po prostu należy zjeść pstrąga. Jest serwowany już od tak dawna, że wpisał się w listę potraw regionalnych. Swoją rybkę zajadałam w Barze Pod Gontami i uważam, że jest warta każdego grzechu. Skórka idealnie przypieczona na chrupko, a środek ryby delikatny i lekko słodkawy. Przepyszny!
Co do samego lokalu. Nie doszukuj się jakiegoś ukrytego znaczenia w słowie bar. To naprawdę zwykły, przydrożny bar. W jednym okienku koleś przyjmuje zamówienia, w drugi dziewczyny wydają potrawy. Nie ma obrusów czy wystawnej zastawy. Jest jednak najważniejsze – pyszne, domowe jedzonko, ekspresowy serwis i swojska atmosfera. Podobno hitem są również pierogi. Na pewno wrócę tutaj, kiedy będą już w czarnym wydaniu tzn. z tegorocznymi jagodami.

Ciekawostką, która łączyła wszystkie miejsca to fakt, że jedzenie zamawia się przy barze. Nie zależne czy jest to prosty przydrożny bar, czy też lokal na miarę restauracji. Podchodzisz, zamawiasz, siadasz i czekasz. Ale też ogromnym plusem jest to, że serwis naprawdę daje rade, jedzenie pojawia się w ekspresowym tempie, wszędzie jest czysto i sympatycznie.

Niestety w ciągu trzech dni nie udało mi się spróbować wszystkich dań regionalnych w Bieszczadach. W planach mam powrót w tą część Polski na jesień, dlatego jeśli chesz podzielić się swoimi kulinarnymi podbojami to gorąco zachęcam do komentarzy. 🙂

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *